środa, 8 kwietnia 2009

wiosna ach to ty

Chodzi tu o to by coś napisać, znaczy wyrzygać. Słowo blog kojarzy mi się właśnie z wymiocinami, oczyszczeniem organizmu. Irytacje trzeba wypluwać bo gnije i śmierdzi, przeszkadza w egzystencji.


Śnieg sczezł wczoraj, albo przedwczoraj. A oni już zabrali się za ten wiosenny rytuał, takie pogańskie obrządki. Wstali rano zobaczyli że wiosna, nasypali do kubka kawę, albo wrzucili torebkę herbaty. Ukroili dwie lub trzy pajdy chleba, albo wzięli parę kromek chleba krojonego. Rzucili na nie trochę kiełbasy lub białego sera. Opłukali szorstkie gęby. Zębów nie myli. Wsiedli na Wigry 3, albo poszli pieszo. Zostawili za sobą barłogi, albo zasłane wyra przykryte kapą. Po drodze zahaczyli o sklep spożywczo-przemysłowo-żelazny. Mniej przygotowani kupili zapałki, bardziej przygotowani regionalne piwo.
Ruszyli w drogę.
Pokonywali miedze i ugory, wzniesienia terenu, i jego obniżenia. wiatr smagał ich gęby, marynarki zarzucone na tureckie swetry furgotały na wietrze. Jadący byli skupieni na omijaniu dziur i większych kamieni, piesi trzymali ręce w zasranych łajnem kieszeniach garniturowych spodni.
Po dłuższej lub krótszej podróży dotarli do miejsca przeznaczenia. Ich oczom ukazała się magistrala kolejowa. Chluba Austro-Węgier, Duma Księstwa Golicji i Głodomeri.
Przystanęli przypalili papierosa rodem zza wschodniej granicy, przemyconego w kline spodni lub pociągu relacji Kijów-Wrocław. Niepalący po prostu przystanęli.
Zaczęli podkładać ogień robili to z namaszczeniem starali się by trawa płonęła równomiernie.
Gdy spostrzegli że wszystko idzie zgodnie z planem, w zgodzie z tradycją przodków, w pośpiechu opuszczali miejsce kultu.
Powoli zielone zmieniało się w czarne, a siwy dym zasnuwał okolicę.
Oni szli spokojnie pogwizdując, podśpiewując, marząc o dożynkach.
Tylko pociągi niczym obrazoburcy, przecinały wstęgi dymu, właziły w święte miejsce w buciorach, zaburzały spokój corocznej inicjacji wiosny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz